Duchowość wincentyńska

Biblioteka wincentyńska

III niedziela Wielkiego Postu (rok B): łagodność i gniew

z Ewangelii

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powyrzucał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”.
W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” Jezus dał im taką odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”.
Powiedzieli do Niego Żydzi: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?”
On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo dobrze wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co się kryje w człowieku.

(J 2, 13-15)

z Pism św. Wincentego a Paulo

A oto inne zadanie pierwszego aktu łagodności. Polega ona na tym, że gdy czasem wskazane jest dać wyraz gniewowi, skrzyczeć, upomnieć czy ukarać kogoś, zadanie to sprawia, iż osoby posiadające cnotę łagodności, nie czynią tego pod wpływem wybuchu natury, ale
dlatego, że sądzą, iż należy to uczynić tak, jak czynił Syn Boży, gdy
nazwał Świętego Piotra „szatanem”3 i który powiedział do Żydów nie
jeden raz, ale wiele razy: „Biada wam obłudnicy”. (W jednym rozdziale spotykamy te słowa dziesięć lub dwanaście razy). W innych
okolicznościach wypędził ze świątyni handlarzy, powywracał ich stoły i w inny jeszcze sposób dał wyraz swemu zagniewaniu. Czy były to wybuchy gniewu? Nie, On posiadał łagodność w stopniu najwyższym, która porządkowała wszystkie Jego porywy. Ta cnota sprawia w nas, że jesteśmy panami naszych emocji. Natomiast w przypadku naszego Pana, który czuł trwogę jedynie przed swą męką, łagodność powodowała przyspieszenie lub opóźnienie aktów gniewu, w zależności od tego, co było bardziej wskazane. Jeśli więc w pewnych sytuacjach dawał się poznać jako surowy, On który ze swej istoty był łagodny i dobrotliwy, czynił to po to, by ludzi, do których przemawiał, wezwać do poprawy, by zwalczać zło i usuwać zgorszenie. Czynił tak
dla zbudowania dusz i by nas pouczyć.

Ach! Jakżeż owocnie działałby przełożony, który postępowałby w taki sposób! Jego upomnienia byłyby dobrze przyjmowane, bo byłyby czynione rozumnie, a nie z kaprysu. Gdyby kogoś ostro skarcił, to nie czyniłby tego nigdy z powodu uniesienia, ale zawsze dla dobra upominanej osoby. Tak jak dla nas wzorem powinien być zawsze nasz Pan, niezależnie od tego w jakim jesteśmy stanie, tak ci, którzy kierują innymi, powinni patrzeć jak On kierował ludźmi i na Nim się wzorować. On kierował ludźmi z miłością. Jeśli czasem obiecywał nagrodę, to innym razem groził karą. Powinniśmy czynić tak samo, ale zawsze w oparciu o zasadę miłości. Wówczas będziemy w takim stanie, w jakim król [Dawid – przyp. tłum.] chciał, by był Bóg, gdy mówił: Domine, ne in furore tuo arguas me [Nie karz mnie, Panie, w swym gniewie (Ps 6, 2)]. Temu biednemu królowi wydawało się, że Bóg jest na niego zagniewany i dlatego prosił, by nie karał go w gniewie. Wszyscy ludzie reagują podobnie: nikt nie chce być upominany w gniewie. Powinni więc sami opanowywać złość i pragnienie zemsty, żeby ich upomnienia wypływały z miłości. Jak wspomniałem, jest niewielu ludzi, którzy nie odczuwają tych pierwszych odruchów, ale człowiek łagodny szybko je opanowuje.

(SWP XII, 191-192)

© 2024 Duchowość wincentyńska

Theme by Anders Norén